Mając swoje "cztery ściany" nie zależnie czy własne czy wynajmowane dochodzą opłaty stałe, wydatki niezaplanowane, a te to chyba są najgorsze, jak również fajnie było by coś zjeść, ugotować nie wspominając o małych drobnych przyjemnościach.
Ile by pieniędzy w naszej kasie domowej nie było tyle przeleci między palcami.
Żeby nie zaginąć w portfelu, nie szukać brakującej "stówki", czy też nie zastanawiać się co jeszcze muszę zapłacić, a co już zapłaciłam i jak kontrolować koszty podam Wam kilka sprawdzonych sposobów....
Zapraszam do lektury.
1) Od lat kilku prowadzę zeszyt .. próbowałam instalować jakieś programy, księgowości domowe itp, ale nic lepiej się nie sprawdza jak zeszyt. na początku szło mi to strasznie mozolnie i opornie, ale z czasem udało mi się wejść w rytm i teraz jest już to wręcz naturalne, że wieczorem siadam i rozliczam :)
2) W zeszyt wpisuję :
opłaty stałe - co miesięczne
opłaty dodatkowe - jak ubezpieczenie samochodu, czy przegląd
długi - co w pierwszej kolejności oddać jeśli pożyczyłam lub jeśli coś zalega w płatnościach, co kupić trzeba obowiązkowo jak np: opał.
Na tą chwilę wpisując sobie kwoty, które znam mogę wygenerować jaka kwota musi być NIETKNIĘTA żeby zrobić opłaty.
Dzięki temu wiem w znacznym stopniu ile mi zostanie gotówki i na ile mogę sobie pozwolić. Staram się wtedy zrobić tak zwane tygodniówki tzn na tydzień dana kwota musi mi wystarczyć, albo biorę mniejszą kwotę do portfela na zakupy.
3) Spisuję paragony... Nie każdy paragon za 1,5 tylko dzielę :
Sklep X - 50zł + 100 zł
Sklep Y - 50 zł + 100 zł
Sklep Z - 200 zł ( buty dla ... )
4) Teczka ... oj tak nieodzowna teczka z przegródkami, w której są wszystkie rachunki już popłacone z adnotacją kiedy wpłaciłam i jak ( przelew internetowy, poczta itp )
5) Mam tablicę korkową, na której wieszam bieżące faktury i rachunki, żeby kuła mnie w oczy ;)
Na koniec miesiąca na kolejnej stronie robię szczegółowe rozliczenie:
Opłaty - ...
Auto X - ...
Opłaty dodatkowe - ....
Spożywcze - ....
Zachciewajki - ....
W taki sposób widzę ile poszło na konkretny cel, ile na niepotrzebne szaleństwo, gdzie mogłam zaoszczędzić i na co sobie mogę pozwolić w następnym mc...
6) Jest i "świnka" skarbonka, nie jedna, a kilka jedna jest moja (druga Małej Klusi, a trzecia Małego Misia) w którą wrzucam sobie ustalone kwoty, . Na tą chwile są to 5 zł, 2 zł i co jakiś czas 10 zł.
Skarbonka zostanie otworzona ( żeby ją otworzyć trzeba użyć otwieracza do konserw :) ), kiedy się zapełni. Oczywiście jest to na konkretny cel, więc ja już wiem na co przehulam ten nie mały grosz.
Nie jest to proste jak by się mogło wydawać, pokus multum, a mój portfel i torebka czasami pęka w szwach od paragonów, ale przy systematycznym spisywaniu i rozliczaniu samego siebie można zaoszczędzić i kupić to co tak naprawdę potrzebujemy, a nie kolejną pierdołę.
Pozdrawiam
Chyba będę musiała sobie taki zeszyt założyć...
OdpowiedzUsuńJa swój prowadzę od 2008 roku :) z przerwami a moja mama ma od ... 15 lat ... dosłownie :)
Usuńprzyjemnie sie czyta:-):-):-):-) dobre rady!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim te rady są sprawdzone więc mam nadzieję, że inni też skorzystają :)
UsuńJa już też prowadzę zeszyt. Długo :)) Od przeczytania artykułu . Dzięki :)
OdpowiedzUsuń:) Pierwsze koty za płoty :)
UsuńMoja babcia od wielu, wielu lat zapisuje wszystkie zakupy. Ona praktycznie wie ile ma co do złotówki. Z drugiej strony to największy skąpiec jakiego znam.
OdpowiedzUsuńNie skąpcem nie jestem :), ale wiem na co mogę sobie pozwolić a z czym lepiej się wstrzymać :). Na każdego działa taka księgowość inaczej :)
UsuńProblemy podatkowe? Polecam Biuro rachunkowe www.biurofinansowekk.com - fachowcy godni uwagi.
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń